piątek, 3 października 2014

O mało nie zapomniałem - dzień #3

O napisaniu postu przypomniał mi Kominek. Nie bezpośrednio, bo prywatnie go nie znam, a poprzez jeden z wywiadów, który udzielił w zeszłym roku. Mam dosyć mocno rozwalony dzień, ze względu na wieczorny wylot do Londynu. Dzień w firmie był bardzo biedny - spakowałem jedną paczkę (w porównaniu do 20 z dnia wczorajszego) i poza tym nie było co robić, ale w mojej branży jeden piątek w miesiącu tak musi wyglądać. Na uczelni na szczęście nie musiałem się pojawiać, ze względu na wolny dzień pani profesor. Zaglądając do mojego projektu, muszę się przyznać, że nie odwiozłem faktur do księgowej (często mi się to zdarza), ale krótka rozmowa z nienachalnym uśmiechem powinna zaradzić sytuacji w poniedziałek. Najbliższe 3 dni spędzam w Londynie na wypoczynku, zwiedzaniu i wydawaniu uczciwie (uczciwiej się chyba już nie da) zarobionych pieniędzy. Sprawozdanie będzie.

PZDR

czwartek, 2 października 2014

Dzień nr. 2

Walka z samym sobą od zawsze należała do tych najtrudniejszych. Pokonanie lęków, słabości, czy lenistwa wymaga wiele siły i charakteru. Najwyraźniej tego właśnie mi dotychczas brakowało. Dziś udało mi się namówić do pracy we wszystkich 3 wymiarach (praca, szkoła, projekt) i muszę przyznać, że jestem z tego dumny. Nagroda przyjdzie z czasem, a to miejsce będzie cały czas istnieć i mi przypominać o ciągłej walce toczonej z podświadomością.

DON'T FORGET WHAT WAS YOUR MAIN GOAL
(Takie hasło wisi na mojej ścianie)

A co jest moim pierwotnym celem? Chcę być sławny i szanowany, przez to, że zrobiłem coś dla tego świata. Zmieniłem coś na lepsze i osiągnąłem wewnętrzny sukces, o którym statystyczny człowiek boi się myśleć. Ja wiem, że jestem w stanie doczekać tego momentu. Wielkie pieniądze będą następstwem osiągnięcia tego statusu. 

Y

środa, 1 października 2014

Dzień pierwszy.

Przed sekundą zdałem sobie sprawę, że dopiero po tym jak osiągnę sukces ten blog stanie się popularny - i wiecie co? - wcale mi to nie przeszkadza. Nie zakładam go teraz aby zdobyć poklask, czy sławę. Mam się zmobilizować do lepszego życia, które same po mnie sięga.

Wracając do dnia dzisiejszego.

Zacznę od tego, że prowadzę internetowy dział małej firmy zajmującej się tematyką biurową, prowadzę własną firmę, w której tworzymy coś, w co inwestorzy powinni zainwestować ogromne pieniądze i jestem studentem 2 roku informatyki. W biurówce spoko - sporo wysyłek, promocja się kręci. Trochę przybrakło nam pieniędzy na małe pierdoły, ale dwie duże firmy wiszą nam okazałą sumę złotówek i jestem pewien, że za 2-3 dni wszytko będzie na naszym koncie.

Pierwszy dzień studiów też poszedł ok. Byłem na wszystkich zajęciach (piekielna nuda) i zrozumiałem, że poza javą nie będę miał czego szukać na większości wykładów (totalna strata czasu). Najbardziej zawaliłem najważniejszy dla mnie, prywatny projekt, który ma przynieść $$ i fame. Strasznie mnie to boli, więc jutro cały wieczór poświęcę na programowanie software'u do mojego urządzonka.

Tymczasem Bye!
Rozliczony :/

Zbyt leniwy, żeby osiągnąć sukces.

Cześć,

Jestem Patryk i mam jedną wadę - lenistwo. Nawet nie wiecie ile razy zaczynałem pisać bloga. Zawsze byłem zbyt leniwy i zaniepokojony, aby go ciągnąć i prowadzić na stałe. To miejsce ma być moją odskocznią i miejscem spowiedzi z codziennego postępowania, błędów i uchybień. Jednocześnie stąd chcę zacząć moją drogę ku samodoskonaleniu się i walce o lepsze jutro.
A może mam chorobę geniuszy?

Koniec manifestu.
Spocznij